Unknown error.
Dnia 11 września 2009 r. (piątek) dwadzieścia dziewięć osób z naszej szkoły wypłynęło na dwudniowy rejs szkoleniowy po jeziorze Roś. Na tę okazję zostały wypożyczone cztery jachty kabinowe(sasanki) oraz jeden dwumasztowiec o niespotykanej nazwie “Cień Wiatru”, który zapewnił nocleg aż dwunastu osobom.
Dzień zapowiadał się fantastycznie ? świeciło słońce (choć nie było gorąco) a prędkość wiatru szacowano na ok. 2-3 stopnie w skali Beauforta. O godzinie 9.00 spotkaliśmy się w porcie (na Campie Pisz), gdzie Pan Andrzej Lewandowski wydał nam prowiant. Oprócz Pana od informatyki towarzyszyły nam jeszcze dwie przedstawicielki szanownego grona pedagogicznego ? Pani Marta Skrodzka oraz Pani Magdalena Jermacz. Kilkanaście minut po godzinie 10. wszystkim łodziom udało się wypłynąć z portu.
Rejs przebiegł bardzo spokojnie, z wyjątkiem kilku małych komplikacji (np. utknięciu dwóch jachtów w trzcinach i dwumasztowca na mieliźnie) i o godz.15:00 przycumowaliśmy nasze łodzie w porcie ośrodka “Energetyk”. Ponieważ wszyscy bardzo zgłodnieli po kilkugodzinnym pobycie na wodzie, większość załóg od razu zabrała się do przygotowywania obiadu, który składał się z makaronu i pulpetów.
Po obiedzie trzy jachty ponownie opuściły port by jeszcze trochę pożeglować, a reszta uczestników wypożyczyła rowerki wodne. Jednym słowem popołudnie minęło nam bardzo przyjemnie.
Po powrocie z zajęć popołudniowych większość żeglarzy zapragnęła skorzystać z pryszniców, które właściciel ośrodka udostępnił nam gratis. Gdy się ściemniło nasi opiekunowie rozpalili ognisko i zjedliśmy kolacje (tj. kiełbaski i pieczony chleb.
Ognisko skończyło się dopiero około godz. 23:00, bo choć uczestnicy nie byli skorzy do śpiewania, to rozmowom nie było końca. Jeszcze przed pójściem spać nastąpiły małe roszady uczestników pomiędzy jachtami, które Pan Lewandowski skrzętnie kontrolował. Zasnęliśmy bardzo szybko, ponieważ dzień był naprawdę męczący.
Rankiem prawie wszyscy wstali świeży i wypoczęci a nasz kierownik zaproponował nam gotowane kiełbaski. Choć pogoda nie dopisywała po kawie i pożywnym śniadaniu wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Powrót wypadł niestety o wiele gorzej, ponieważ na Rosiu panowała wszechobecna flauta (czyt. kompletny brak wiatru), a podczas cumowania do portu na Campie Pisz złapała nas ulewa. Jednak pomimo tego podejrzewam , że rejs wszyscy zapamiętają na bardzo długo. Było to nowe, a zarazem bardzo ciekawe doświadczenie i trzymam kciuki by takich wypraw było w przyszłości jeszcze więcej.
Weronika Król IIC
Dodaj komentarz