Co się stało z naszą klasą pyta Mirek w Sydney? Nie chcę by wypadło sentymentalnie, choć muszę przyznać, że wspominam Liceum Ogólnokształcące im. Bojowników o Polskość Mazur w Piszu z sentymentem. Z Mirkiem siedziałem w jednej ławce kawał czasu. Do dzisiaj mam zdjęcie księżyca zrobione radziecką „Czajką”, przez szkolny teleskop przed olimpiadą astronomiczną, w której obydwaj startowaliśmy docierając do finałów Polski Północnej. Do udziału w niej, jak i fascynacji fizyką, przyczynił się nasz wychowawca i nauczyciel Pan Mieczysław Rak. Trudno mi pisać, że mimo iż tak wiele mu zawdzięczam, ostatni raz widzieliśmy się podczas moich egzaminów wstępnych na elektronikę na Politechnikę Warszawską. Nie mniejszą rolę w mojej ówczesnej edukacji odegrał Pan Marian Kanarek, wymagający i surowy nauczyciel matematyki, doskonały dydaktyk. Trochę mi go brakowało, gdy po niefortunnym meczy piłki nożnej nauczycieli naszej szkoły z nauczycielami zawodówki uległ kontuzji i matematyki nauczały mnie Panie Rukojć i Sawczuk. Bardzo ciepło wspominam też moją nauczycielkę języka polskiego oraz wychowawcę klasy (mieliśmy ich kilku) Panią Zofię Sobotę. Myślę, że niektórzy obecni nauczyciele języka polskiego też jej coś zawdzięczają.

Jeśli chodzi o mnie, to po pomyślnym ukończeniu elektroniki na PW rozpocząłem pracę w Petrochemii Płock, z którą związałem się stypendium fundowanym. W tamtych czasach studia też nie były „za darmo”, jak niektórym obecnie się wydaje. Potem rok wojska w Bemowie Piskim, stan wojenny, w którego pierwszym dniu (młodszym przypominam 13 grudnia 1981 r.) urodził się mój pierworodny syn (obecnie kończy studia na PW na Matematyce i Naukach Informatycznych), próba stworzenia własnej firmy pod koniec lat 80-tych oraz powrót do Petrochemii, obecnie Orlenu (nie mylić z aferami, które niszczą wizerunek firmy). Mam też wspaniałą córkę (1984) obecnie studentkę polonistyki. Może to w ślady swoich ciotek (Alicji; Uniwersytet Humboltów w Berlinie i Danuty obecnie Stępniak; wiecedyrektora szkoły Warszawie, też absolwentki LO w Piszu) lub mamy Miry, ale radzi sobie dobrze na UW. Jestem od ponad 10 lat szefem działu zajmującego się wdrożeniami, rozwojem i serwisem komputerowych systemów sterowania i zabezpieczeń procesów technologicznych w firmie. Dużo pracy i niestety często muszę wyjeżdżać, głównie Europa i Ameryka Północna, więc rozumiem Mirka, po trzech tygodniach tęskni mi się do kraju.

Absolwent klasy rysującej IVa
Waldemar Nagórko